Archiwa święta - Trudna Sztuka
Biuro obsługi klienta bok@trudnasztuka.pl
Twój koszyk:

Brak produktów w koszyku.

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.

Przed wszelkiego rodzaju świętami słyszę zdecydowanie zbyt często: „Nienawidzę świąt!”. To zjawisko szczególnie nasila się przed Bożym Narodzeniem i Sylwestrem. Singielki obawiają się, że znów jako jedyne będą zasiadać przy stole bez pary, kochanki szlochają na myśl o facetach spędzających ten czas z okrutną i niekochaną przez nich żoną, a nieszczęśliwe partnerki marzą w tajemnicy o tym, żeby za rok było już zupełnie inaczej.

Dalej nie ma żadnego kawalera?

Jeśli usłyszysz to pytanie, po prostu odpowiedz zgodnie z prawdą. Nie ma. I już! Ależ zaskoczenie! Gdyby był, to przecież nie ukrywałabyś go przed światem. Błagam, nie daj sobie wmówić, że najpewniej coś z Tobą nie tak, skoro przyjechałaś solo. Być może jesteś singielką, za którą stale się ktoś ugania, a Ty nie masz ochoty na związek. Wtedy jest łatwiej. Jeśli jednak nie było Ci do tej pory dane trafić na mężczyznę, który skradnie Twoje serce, a bardzo byś tego chciała, wierzę, że święta mogą być wyzwaniem. Puszczaj mimo uszu te wszystkie urocze pytania i uwagi – to nie Ty powinnaś się wstydzić, a ludzie, którym zwyczajnie brak taktu i którzy karmią swoje ego, wbijając innym paluch między żebra. Jeśli lubisz się podroczyć, warto zapytać, czy Twoja obecność to za mało lub obracać sytuację w żart. Bo zasadniczo… ciotka wypytująca Cię o Twoje relacje z facetami między barszczem a śledziem, to całkiem zabawna sprawa! Nie sądzisz?

Moja rada: Przestań chować się pod stół i bądź dumna z tego, kim jesteś! Broń siebie jak niepodległości, Mała. Wścibskim ludziom stawiaj jasno granice. Koncentruj się na tym, co dobre – na bliskich, których cieszy Twoja obecność, możliwości leniuchowania i prezentach (wiadomo)! Przyjdzie czas, kiedy będziesz się z tego śmiać, wierz mi.

Kiedy on poświęca się dla dobra sprawy…

Romanse mają to do siebie, że na początku nikt nie liczy się z tym, jak bardzo będą boleć. Wydaje się, że „jakoś to będzie” i brnie się dalej. Naprawdę nie polecam. Decydując się na bycie tą trzecią, nie licz, że Twój rycerz na pół etatu nagle się otrząśnie, wyjawi żonie mroczną prawdę i przybędzie na rumaku pod Twoje okno. Taki już los kochanek, że rzadko kiedy znajduje się dla nich miejsce w codziennym życiu i celebruje z nimi ważne okazje. Wyjścia są dwa: to Ty możesz się otrząsnąć i rozejrzeć za kimś, kto da Ci to wszystko, czego pragniesz albo siedzieć cicho i nie marudzić. Zwyczajnie nie masz do tego prawa. Osobiście zachęcałabym Cię do tego, żeby skorzystać z pierwszej opcji.

Moja rada: Zastanów się, czy naprawdę zasługujesz tylko na tyle? Może przełom roku to jednak dobry czas na zmiany? Zdaje się, że lepiej przeboleć zakończony romans niż katować się latami w oczekiwaniu aż facet prowadzący miniharem w końcu na coś się zdecyduje.

Jakoś trzeba to przetrwać!

Czujesz się nieszczęśliwa, ale dziwnym trafem nigdy nie ma dobrej okazji do tego, żeby powiedzieć: „Mam dosyć, chcę odejść!”, albo chociaż coś zmienić. A nawet jeśli już taka się przydarzy, to jednak się wycofujesz, bo przecież żal tych wszystkich wspólnych chwil…i na dodatek nie wiadomo, czy trafi się ktoś lepszy. Dodajmy do tego jeszcze te wszystkie nieprzyjemności związane z rozstaniem. Nie mam zamiaru prawić Ci morałów. Przypomnę Ci tylko, że masz jedno życie, w którym nie ma decyzji pozbawionych konsekwencji. Nie warto zdawać się na los, udając, że jesteś niezdolna do samostanowienia. Jesteś, ale się boisz. Możesz w tym strachu zejść z tego świata albo zebrać się na odwagę. Twoje życie i Twoja decyzja, w jaki sposób i z kim je przeżyjesz.

Moja rada: Pomyśl, czego się boisz i nazwij swoje obawy. Pogódź się z tym, że na trudne rozmowy i trudne decyzje nigdy nie ma dobrego momentu. Może warto w końcu zdobyć się na odwagę?

 

X