Jak poradzić sobie z samotnością? Oto zestaw pięciu uniwersalnych i najlepszych rad, które usłyszałam. Zmienisz swoje życie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i od tej pory wszystko będzie już w porządku. Nie dziękuj. Nie ja je wymyśliłam. Od siebie dorzuciłam tylko szczyptę sarkazmu.
I weź się nie przejmuj! Bo po co się przejmować? Jak Ci źle to po prostu daj już spokój. Czy naprawdę trzeba więcej dodawać? Jak już dasz spokój, to będziesz mieć święty spokój. Proste i logiczne. Nikt co prawda nie powie Ci, w jaki sposób daje się spokój, ale mniejsza o to – kto by się przejmował instrukcją obsługi.
Otóż wstajesz rano i mówisz sobie: od teraz nie myślę. I już, po sprawie. Nieistotne, czy zdradził Cię mąż, straciłaś pracę albo jesteś nieszczęśliwa z innego powodu. Po prostu – przestań o tym myśleć. Metoda łatwa i przyjemna. Jeśli znajdzie się ktoś, kto potrafi przestać o czymś myśleć na zawołanie to proszę o pilny kontakt – razem zbawimy ten świat.
No raczej! Udawanie, że nic się nie stało wcale nie ociera się o kategorię dziwnych zachowań. Freud, taki tam koleś od psychologii, nazywał to wyparciem, tylko nie wiedzieć, czemu za wszelką cenę dążył do tego, żeby ludzie mogli te wyparte treści przepracować, bo dzięki temu mogli iść do przodu. Znajdują się i tacy, którzy mają odmienne zdanie, ale pewnie lepiej znają się na rzeczy, więc po co dyskutować. Znane także pod nazwą „rzuć kule i idź!”.
Wiadomo, że należy kochać siebie i akceptować. Może dla niektórych będzie to zaskoczeniem, ale doprawdy trudno osiągnąć ten stan na komendę. Chociaż oczywiście – mogę się mylić. Tak tylko sobie pomyślałam, że jeśli nie wyniosło się z domu przekonania o tym, że jest się wartościowym człowiekiem, albo doświadczyło się wiele złego w życiu, to może to nie być takie proste, bo jednak wymaga stawienia czoła własnym demonom. Niemniej, może komuś się udało odrzucić wszystkie szkodliwe przekonania, negatywne myśli, wyciszyć wewnętrznego krytyka i po prostu w jednej chwili pokochać siebie. To musiało być wspaniałe!
Gorąco polecam – wszak powszechnie wiadomo, że klina zabija się klinem i przypuszczam, że niejeden alkoholik by w tym miejscu przytaknął. Do czego prowadzi wdrożenie takich rozwiązań – och, daj już spokój z tym doszukiwaniem się problemów. Zapomnij o tym, co napisałam.
Ten świat jest pełen domorosłych specjalistów od szeroko pojętego zdrowia psychicznego. Szybciej niż wprawni diagności rozpoznają u ludzi depresję, psychopatię, psychozę, manię, chorobę dwubiegunową – NFZ nie wie nawet, ile talentu polska ziemia nosi. To ludzie, w których świecie nie ma miejsca na emocje i myśli, z którymi nie da się nic zrobić od ręki. Należy przeć dalej do przodu, bo okazanie słabości, w szczególności damom i kobietom niezależnym, zwyczajnie nie uchodzi. To ludzie, dla których świat jest czarno – biały i kiedy pojawia się problem, trzeba znaleźć szybkie rozwiązanie, udzielić porady i patrzeć z pobłażliwością, jeśli ktoś nie potrafi się do niej zastosować. Co za słaba jednostka! „Ja bym tak zrobiła i już!”.
Gdyby każdy stosował się do swoich złotych rad, to na świecie nie byłoby problemów – żadnych. Można uznać, że psychologowie i terapeuci wmawiają ludziom problemy, dramatyzują i nie dają pigułek szczęścia. Jasne. Powiem Wam, dlaczego – bo nikt świadomy nie powie Ci, że rozwiąże Twój problem raz-dwa i zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Taki właśnie specjalista może pomóc zrozumieć siebie, ale po co? Przecież można siebie pokochać na zawołanie. Może pomóc Ci przepracować wszystkie trudne myśli, ale po co? Można przecież o nich zapomnieć. Może Cię konfrontować, dać bezpieczną przestrzeń, podzielić się wiedzą, którą latami zdobywał – ale po co?!
Weźmy na warsztat poruszony przeze mnie ostatnio temat samotności. Samotność potrafi zjadać od środka, jeśli się jej nie nazywa, nie rozumie i nie wie w jaki sposób sobie z nią radzić. To trudna emocja, która może doprowadzać do depresji, stanów lękowych, znacząco obniżać jakość życia, a tym samym poziom zadowolenia z niego. Są ludzie, którzy czują się przez nią potwornie, choć na zewnątrz wszystko wygląda super. Są tacy, którzy wstydzą się do niej przyznać. Do tego są i tacy, którzy uważają taki stan rzeczy za porażkę. Wreszcie, są i tacy, którzy sobie z nią radzą – super!
Jeśli nie należysz do tych ostatnich, to posłuchaj:
Przestań się nad sobą użalać.
Przestań szukać problemów, ludzie mają większe -np. głód w Afryce
Dodatkowo przestań myśleć o tym, co czujesz, bo to tylko pogorszy sprawę
Albo…
zadbaj o siebie, poszukuj pomocy, wsparcia i staraj się zrozumieć to, co jest w Tobie. W moim świecie jest miejsce na trudne emocje, błędne przekonania, pojmowanie czegoś w kategorii porażki czy słabość. Nazwanie ich i przyznanie się do ich posiadania stanowi pierwszy krok do realnego poradzenia sobie z problemem, którego nie da się schować pod dywan i udawać, że go nigdy nie było. Świadomość i działanie uwalniają, budują wewnętrzną siłę i dają spokój. Kto uważa, że jest inaczej – szanuję jego zdanie i akceptuję jego punkt widzenia. Tak mam i przypuszczam, że właśnie dzięki otwartości, akceptacji i zrozumieniu mogę realnie wspierać i pomagać. Podobnie, jak każdy, kto dopuszcza do siebie myśl, że nie każdy patrząc na jedną rzecz widzi dokładnie to, co on.
Nie jest to mój jedyny artykuł poświęcony temu problemowi. Dlatego zapraszam Cię TUTAJ. W końcu warto zadbać o swoje szczęście.
Z tej samej kategorii
Sprawdź instagrama!
Dołącz do ponad 150 tysięcy osób, zaobserwuj mój profil na Instagramie.