Dlaczego jestem w związku? Szkoda, że tak często oczekujemy szacunku od kogoś, ale nie potrafimy szanować samych siebie. Śmiem twierdzić, być może odważnie, że każda kobieta w życiu miała takie momenty, w których prosiła się o uczucie. Dopatrywała się zaangażowania tam, gdzie zwyczajnie go nie było. Doszukiwała prawdy w kolejnych kłamstwach i pomijała oczywiste przekazy na rzecz łagodniejszych wyobrażeń o tym, co tak „naprawdę to może się za tym kryć”.
Istnieje w psychologii pojęcie dysonansu poznawczego. Fachowo to stan napięcia psychicznego wywoływany posiadaniem dwóch sprzecznych elementów poznawczych (idei, postaw czy przekonań). Żeby jednak było klarownie, posłużę się przykładem. Kasia uważa siebie za kobietę, której należy okazywać szacunek, doceniać i dbać o nią. Sama jest bardzo uczuciowa, marzy o założeniu rodziny. Wszystkie koleżanki są już zajęte, większość ma dzieci i ona też by chciała. Jest wykształcona, niezależna i lubiana. W towarzystwie postrzegana jest jako pewna siebie, potrafiąca wyrazić sprzeciw. Ceni ludzi na poziomie, z którymi można podyskutować bez skakania sobie do gardeł.
Z początku wydaje się fantastycznym człowiekiem. Po niedługim czasie okazuje się jednak, że ma niebywale sarkastyczne poczucie humoru. Jak zażartuje, Kasi robi się głupio. Wcale nie podobają jej się te żarty, ale wszyscy są Robertem zachwyceni, więc go jakoś przed sobą tłumaczy, bo niektórzy mają przecież cięty dowcip. Uwiera ją to, ale maksimum, na które się zdobywa, to wywrócenie oczami i odgryzienie się od czasu do czasu.
Na dowcipach się nie kończy. Po miesiącu Robert pierwszy raz określa ją mianem głupiutkiej, ale szybko obraca to w żart. Na każde spóźnienie ma gotowe wytłumaczenie. Blondynki na imprezie wcale nie podrywał, a po prostu normalnie z nią rozmawiał. Wyzywa Kasię od histeryczki, kiedy wyraża niezadowolenie, bo byli umówieni w weekend, ale poszedł na imprezę z kolegami i na śmierć zapomniał o randce. Dzwoni w poniedziałek przed północą, że właśnie do niej jedzie, bo musi ją natychmiast zobaczyć. Jest miło przez parę dni, a później znowu się zaczyna.
Początkowy brak sprzeciwu wobec zachowań, które jej nie odpowiadają, zaczyna powodować, że przesuwają się jej granice i nagięte zostają zasady oraz wartości, które do tej pory wyznawała. Stoi na rozdrożu, bo z jednej strony wie, że należy jej się szacunek i nie podoba jej się to, co robi Robert, ale z drugiej strony się na to godzi. Musi wybrać. Jeśli będzie wierna sobie, będzie musiała jasno wyrazić niezadowolenie i zażądać zmian. Jeśli w obawie przed odrzuceniem, będzie akceptowała jego wyskoki dalej, odwróci się od tego, co było dla niej ważne. Będzie racjonalizować swoje i jego zachowanie.
To w dużym skrócie i uproszczeniu opowiastka o tym, jak kobiety, które wchodząc w relację z określonymi oczekiwaniami, w obawie przed utratą szansy na miłość, zaczynają te oczekiwania odsuwać. Każdego dnia ćwiczą się w przekonywaniu samych siebie, że czarny to tak naprawdę biały. Kiedy godzimy się w życiu na najlepsze, zwyczajnie to dostajemy. Nie potrafiąc powiedzieć „nie podoba mi się to”, nie dajemy sobie szansy na dobre, bo przyjmujemy byle jakie. Tak właśnie w prosty sposób dochodzimy do momentu, w którym zaczynamy wierzyć, że tylko tyle możemy dostać i najczęściej, same to sobie robimy. Dlatego każdy może wpaść w dysonans i musi określić, którym przekonaniom, wartościom i ideom pozostanie wierny. Trzymam kciuki za to, że wybierzesz mądrze.
Jeżeli zdecydujesz się na zakończenie związku, powinnaś nauczyć się jak poprawnie ukształtować wspólne relacje. Inaczej znowu wpadniesz w pułapkę! Czego nie robić z byłym? Przeczytaj artykuł, który znajdziesz TUTAJ
Z tej samej kategorii
Sprawdź instagrama!
Dołącz do ponad 150 tysięcy osób, zaobserwuj mój profil na Instagramie.