Kwota: 99.00zł
Samotność singielki. Nie masz nawet pojęcia, ile kobiet na świecie doświadcza samotności. Samotność jest trudna, to więcej niż pewne. Narzeka na nią wiele spośród moich klientek i czytelniczek. Doskonale rozumiem powagę problemu. Mówią, że samotność jest przykra. Co gorsze, często powoduje poczucie wstydu i niedopasowania. Kiedy jest się jedyną spośród przyjaciółek, z którymi kiedyś dzieliło się czas, a które dzisiaj są zajęte swoim związkiem, dzieckiem i nowymi obowiązkami, można łatwo wysnuć wniosek, że coś jest z nami nie tak. Podobne wrażenie można odnieść, kiedy doświadcza się osamotnienia będąc wśród ludzi. Tysiące wirtualnych znajomości, które robią sztuczny tłok i raptem kilka osób, na które można liczyć, do których można zadzwonić, dla których jest się ważnym i które znajdują czas. Trudno nie czuć się źle. Samotność jest także szkodliwa – podobnie jak palenie papierosów zwyczajnie skraca życie.
Jak wspomniałam, samotność jest wstydliwa, bo dla wielu osób, które miałyby o niej powiedzieć na głos, oznacza przyznanie się do porażki. Stanowiłoby to potwierdzenie, że nie pasują. A przecież na zewnątrz wszystko jest w jak największym porządku. Poczucie, że nie można lub nie wypada mówić o swoich emocjach jeszcze bardziej pogłębia osamotnienie. Wynika to też z obawy przed oceną, wyśmianiem czy niezrozumieniem. Znam wiele kobiet odnoszących sukcesy, postrzeganych przez otoczenie jako spełnione, szczęśliwe. Takich, którym zazdrości się życia. One jednak czują się samotne, często będąc w związkach, ale nie rezygnują z nich w obawie przed tym, że zostaną „dosłownie” same. Kobiety myślą, że nie zasługują na miłość, nie są interesujące, atrakcyjne, wystarczające. W tęsknocie za bliskością i czułością, której próżno szukać wśród koleżanek czy rodziny – samotność rośnie w siłę. Przygniata, dusi, męczy, wpędza w podłe nastroje. Powoduje emocjonalne bóle [słabsze lub zwalające z nóg].
Człowiek może się poczuć niekompletny i niepasujący do schematów. Kiedy natomiast okazuje się, że pewne aktywności zarezerwowane są tylko dla par robi się jeszcze bardziej nieprzyjemnie. Oprócz osamotnienia doświadcza się dodatkowo wykluczenia. Przyznaję – to wybuchowa mieszanka negatywnych doznań. Często wspominając o negatywnych skutkach samotności słyszę oburzone głosy – wystarczy siebie pokochać, zająć się sobą itp. Gdyby problemy rozwiązywały się w ten sposób, że na pstryknięcie palcami przestają istnieć, na świecie nie byłoby ani jednej nieszczęśliwej osoby. Zapewniam.
Na początku naszego życia sprawa jest łatwa, prosta i przyjemna. To rodzice dbają o to, żeby znaleźć nam towarzystwo i dbają o prawidłowo przebiegający proces socjalizacji. Trafiamy kolejno do przedszkola, szkoły, na studia i wciąż pojawiają się nowe możliwości. Oczywiście nie zawsze tak jest – bywa też, że z jakiegoś powodu samotne mogą czuć się już dzieci, które wykluczyła grupa rówieśnicza. Na to jesteśmy wtedy narażeni jeszcze bardziej niż w dorosłym życiu, w którym „łatwiej” przychodzi nam się z tym uporać. Najczęściej po studiach okazje do poznawania nowych ludzi przestają być tak częste.
Nowe twarze nie krążą już wokół nas niczym wolne atomy. Jeśli komuś się poszczęści i praca daje mu możliwości bywania stale w nowych miejscach i nawiązywania nowych relacji – super. Często jednak jest zupełnie odwrotnie. Nowe, jeszcze przed chwilą, twarze z pracy zaczynają być tymi dobrze znanymi. To po pierwsze. Po drugie każde grupy rządzą się swoimi prawami, a jednym z naczelnych i ochoczo respektowanych jest wstęp dla osób w związkach. Nie można nie wspomnieć o „weekendach tylko dla nas”, Sylwestrach, weselach, bankietach, wyjazdach wakacyjnych czy spotkaniach rodzinnych, na których samotność przykrywa się pod solidną maską udając, że wszystko jest w porządku. Przyjmowanie uwag o tym, że „wszyscy to już” i „na Ciebie już pora!” nie pomaga. Zdecydowanie.
Przykre to, wiem, i czuję bunt pisząc o tym, że tak jest, ale nie ma sensu przekłamywać rzeczywistości. Ludzie się wykruszają, a rutyna dnia codziennego zdaje się być wykańczająca, bo nie stwarza żadnych nowych możliwości. Do samotności dołącza lęk. Czasem delikatny, czasem paraliżujący. Czuć oddech na plecach i głośniej tykający zegar. W głowie pojawiają się pytania: „a jeśli tak będzie zawsze, to co?”. Dalej, jeśli pozostawi się tej parze wolną rękę, człowiek zaczyna tonąć. Bywa, że we łzach i goryczy. Pieczołowicie jednak skrywa te wszystkie uczucia w sobie, starając się odgrywać przed światem każdego dnia swój mały spektakl z zadowoloną na pozór aktorką w roli głównej.
Zanim samotność zdąży przybrać na sile pojawia się znacznie rzadziej. Najpierw wpada spontanicznie, później częściej, a w następstwie tego, niedostrzegana i nienazywana, zadomawia się na stałe. Ważne, by w porę zauważyć co się dzieje. Ważne, żeby potrafić się z nią prawidłowo obejść bez względu na to czy jest mała, czy ogromna.
Z samotnością można zrobić dwie rzeczy. Można pozwolić jej się zadomowić, odebrać radość i chęć do działania. Uwierzyć, że jest się „nie taką” jak się być powinno i w tym przekonaniu pozostać.. Wtedy zaczyna nad człowiekiem dominować i zatrzaskuje przed nosem wiele drzwi, więc z całego serca tego rozwiązania nie polecam. Prowadzi do zwątpienia, spadku poczucia własnej wartości i ogromnego smutku. Można także ją oswoić i przejąć prowadzenie w tej, z pozoru bardzo nierównej, walce. Tak, to jest możliwe. Wiele kobiet w to wątpi. Mówią, że nie mają pomysłu co z tym zrobić. Wybawieniem zdaje się być związek, obniżenie oczekiwań – czy słusznie? Czy w tym szaleństwie jest metoda? A może można przed nią uciec? Albo czymś ją zabić?
Chciałabyś coś ze swoją samotnością zrobić, bo czujesz, że odnajdujesz w tych słowach siebie? Każdego dnia wspieram kobiety w zmaganiu się z samotnością – znam ją, rozumiem i zdaję sobie sprawę z jej siły. Prowadziłam ostatnio webinar poświęcony samotności – spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem i stanowił doraźną pomoc dla wielu kobiet. Zapraszam Cię do obejrzenia nagrania z webinaru! (sprzedaż zakończona).
Z tej samej kategorii
Sprawdź instagrama!
Dołącz do ponad 150 tysięcy osób, zaobserwuj mój profil na Instagramie.