Związek z narcyzem jest toksyczny, uwierz. - Trudna Sztuka
Biuro obsługi klienta bok@trudnasztuka.pl
Twój koszyk:

Brak produktów w koszyku.

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.

Związek z narcyzem jest toksyczny, uwierz.

Wszystkie te historie są do siebie tak bardzo podobne! Narcyz pojawia się niczym najlepszy prezent od losu. Spełnienie marzeń każdej kobiety. Szarmancki, czarujący, charyzmatyczny i najczęściej z wieloma sukcesami na koncie. Traktuje kobietę jak księżniczkę, darzy ją atencją, szacunkiem i żywym zainteresowaniem. Docenia jej walory, prawi komplementy, rozbudza pragnienia. To wszystko przychodzi mu niebywale łatwo. Zresztą, same przeczytajcie jak wygląda związek z narcyzem:

Monika

„Poznałam go na portalu randkowym, rozmawialiśmy trzy dni i zaproponował spotkanie. To było jak spełnienie marzeń – w restauracji czekał na mnie przystojniak, z którym wreszcie mogłam porozmawiać na wszystkie tematy. Był ciekawy tego co mówię, doceniał moją inteligencję i osiągnięcia. Komplementował aż do przesady. Drugiego dnia wyznał niby żartem, że czekał na mnie całe życie. Na mnie, czyli przeciwieństwo swojej żony, która za nic nie rozumiała, że sukces wymaga poświęceń, a on miał przecież wielkie ambicje. Prowadził dużą firmę, podróżował po całym świecie. Mówił, że tak bardzo by chciał, żebym była częścią tego świata.

Uwierzyłam i to był błąd. Po dwóch tygodniach wszystko we mnie zaczęło mu przeszkadzać. Nagle okazywało się, że nie tak się uśmiecham, nie poświęcam mu wystarczająco dużo uwagi. Mówił, że jestem zimna, a takich kobiet nie da się kochać. A ja stawałam na uszach, żeby mu dogodzić. Zostawił mnie z zaskoczenia, podał jakiś błahy powód. Dochodziłam do siebie przez miesiąc, po czym nie wytrzymałam i się odezwałam. Tym samym zafundowałam sobie kolejne dwa lata przy boku człowieka, który odarł mnie z godności, poczucia własnej wartości i marzeń. Do tego życie z nim przypomniało piekło, bo w tym związku był tylko on. Ja byłam nieznaczącym dodatkiem, który bez mrugnięcia powieką znalazł zastępstwo w kolejnej kobiecie. Szybko, bo po jakichś dziesięciu dniach od rozstania. Do dzisiaj się zbieram.”

Magda

„Myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi. F. był spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Mężczyzna idealny. Przez pierwsze trzy tygodnie tłumaczyłam sobie, że ideałów nie ma. Doszukiwałam się więc wad i znajdowałam je, ale one były takie normalne, zwyczajne i do zaakceptowania. Wpadłam jak śliwka w kompot. Straciłam czujność. Zaślepiona nie zwracałam uwagi, że jedyne o czym może opowiadać godzinami to jego rozliczne osiągnięcia. Nie miał przyjaciół, wszyscy ludzie byli zbyt przeciętni, słabi. Otaczał się tylko takimi, którzy w jego mniemaniu coś sobą reprezentowali. Co zabawne, najczęściej ludzie powiązani z nim biznesowo, więc w zasadzie udawali przyjaciół dla korzyści. Wtedy myślałam, że uwielbiają go, bo przecież dla mnie też był najwspanialszy na świecie.

Któregoś dnia oznajmił, że przygląda mi się od jakiegoś czasu i jest mną zawiedziony. Spodziewał się, że jestem wyjątkowa, a ja go rozczarowuję. Jednym tchem, z obojętną miną wymienił rzeczy, które trafiały w serce jak sztylety. Ja zanosiłam się łzami, jemu nie drgnęła powieka. Powiedział tylko, że wzbudzanie współczucia to domena słabych ludzi i nic tym nie ugram. A mnie było naprawdę przykro! Później było już tylko gorzej. Starałam się jak mogłam, naprawdę. Chciałam być tak idealna jak on. Raz był zadowolony i wszystko znów było jak w bajce. Później znowu robiłam coś nie tak i zaczynał się festiwal kar. Milczał, ignorował, znikał i czekał aż będę przepraszać. Tak było przez ponad rok.

Po tym czasie nie przypominałam już siebie. Byłam wrakiem człowieka. Czułam się wciąż niewystarczająco dobra. Dopiero kiedy trafiłam do terapeuty zrozumiałam, że to ostatni dzwonek. Kiedy zaczęłam rozumieć co się dzieje F. wpadał w szał. Zaczęły się zdrady, wybuchy agresji. Było mi już wszystko jedno. Zamienił mnie na kolejną, a ja od roku próbuję odzyskać siebie. On ma się dobrze.”

Bzdura

Pewnie część z Was pomyśli, że to opowieści naiwnych nastolatek. Nic bardziej mylnego. To kobiety, które na swojej drodze spotkały narcyza. W potocznym rozumieniu to osoba, która przegląda się w lustrze i jest żądna komplementów. Każdy z nas przejawia takie cechy – lubimy dobrze wyglądać, lubimy kiedy dobrze się o nas mówi i docenia naszą pracę czy urodę. To nie czyni nas jednak narcyzami, bo przejawy próżności nie rujnują życia drugiego człowieka, co z dużym prawdopodobieństwem może uczynić związek z narcyzem.

Początek końca

Narcyzi z dużą łatwością oplatają sobie kobiety wokół palca. Wiedzą co powiedzieć i jak sprawić by kobieta czuła się wyjątkowa. Z początku widzą w niej ideał – wszak sami przekonani o własnej wyjątkowości nie mogą interesować się kimś, kto taki nie jest. Oczekują, że będzie taka zawsze. Nie jest tajemnicą, że ideałów nie ma, więc kiedy ich partnerce trafi się gorszy moment następuje prawie natychmiastowa zmiana frontu. Wystarczy naprawdę niewiele – nietrafiony żart, kąśliwość, odmienne zdanie czy dzień, w którym nie wygląda kwitnąco. Po prostu cokolwiek, co zostanie odebrane przez nich jako atak na ich nieskazitelny wizerunek. Bo z narcyza nie wolno żartować, nie wolno zwracać mu uwagi, nie wolno podważać jego autorytetu i kalać jego atrakcyjności brakiem własnej. To magiczny moment, w którym partnerka traci uprzywilejowaną pozycję i staje się kimś, na kogo zostaje skierowana agresja.

Kogo lubi narcyz?

Ponieważ narcyzi potrzebują przy boku kobiety empatycznej, zależnej i gotowej się podporządkować nie widzą w swoim miejscu życia dla tych, które mają swoje zdanie i znają swoją wartość. Z takimi żegnają się szybko, ale i tak pozostawiają wyrwę w sercu, bo znakomita większość tych kobiet nie ma pojęcia co poszło nie tak. Zostają same z bogatą listą skarg i zażaleń, które mają im uświadomić jak bardzo są beznadziejne. Choć czują się wykorzystane i oszukane nie poddają się tym zabiegom. Gorzej z tymi słabszymi, niepewnymi siebie, żądnymi akceptacji. Co więcej takie kobiety gotowe są przepraszać. Podczas gdy nie widzą nawet swojej winy i powodu do przeprosin, ale nie chcą stracić swojej szansy na wspaniałe życie przy boku równie wspaniałego mężczyzny. A to właśnie obiecuje narcyz. Wpadają więc w  pułapkę, z której później ciężko się wydostać, a cena którą przychodzi zapłacić za krótkie chwile szczęścia jest niewiarygodnie wysoka.

Cechy charakterystyczne

Bazując na kryteriach zawartych w amerykańskim systemie klasyfikacji psychiatrycznej możesz podejrzewać, że masz do czynienia z narcyzem gdy:

Dostrzegasz, że ma wyolbrzymione poczucie własnej wartości (wymaga podziwu, uznania, docenienia rozlicznych sukcesów i posiadanych talentów)

„B. prowadził bardzo dobrze funkcjonującą firmę. Oczekiwał, że na każdym kroku będę wyrażać swój podziw dla jego osiągnięć, kariery i bogactwa. Twierdził, że jest stworzony do wyższych celów, a jego ambicje nigdy nie zostaną zaspokojone. Przede wszystkim był skazany na sukces.”

Pochłaniają go fantazje o nieograniczonym własnym powodzeniu, mocy, urodzie czy miłości idealnej.

„M. cały czas snuł wizje idealnego życia. Mieliśmy być szczęśliwą rodziną, on miał się realizować, a ja dbać o domowe ognisko. Po prostu idealny miłosny obrazek. Szkoda, że nie ma życia bez spięć i kompromisów. Może wtedy miałabym szansę?”

Przekonany jest o własnej wyjątkowości i unikatowości, którą mogą zrozumieć lub z którą mogą obcować tylko inni wyjątkowi bądź zajmujący wysoką pozycję ludzie lub instytucje.

„Moi znajomi nie byli dla niego interesujący, bo zbyt mało w życiu osiągnęli. Uważał większość ludzi za przegrańców żyjących z dnia na dzień bez żadnych ambicji, a przecież skoro jemu się udało, to każdemu powinno.”

Wymaga przesadnego podziwu.

„Nawet gdy T. kiepsko grał na fortepianie i tak powinnam była udawać, że robi to najlepiej na świecie. Przede wszystkim nie znosił krytyki!”

Ma poczucie posiadania specjalnych uprawnień.

„T. uważał, że należy mu się specjalne traktowanie. W końcu ktoś taki jak on nie powinien przebywać wśród przeciętniaków i tak jak oni np. czekać na realizację zamówienia.”

Wykorzystuje ludzi do własnych celów.

„B. nie miał przyjaciół tylko „przyjaciół”. Byli wokół niego tylko ludzie, których mógł w jakiś sposób wykorzystać i oni wykorzystywali jego. Mówił o nich, że są dla niego jak rodzina, ale tak naprawdę to oni byli od niego zależni, a on dzięki nim czuł, że nie jest sam jak palec.”

Brak mu empatii.

„Oczekiwał ode mnie, że będę idealnie reagować na wszystkie jego emocje, a jeśli chodziło o moje to miał je zawsze głęboko. Obchodził się z nimi paskudnie, bezsprzecznie jak sadysta.”

Często zazdrości innym lub uważa, że inni mu zazdroszczą.

„M. wciąż powtarzał, że ludzie rzucają mu z zazdrości kłody pod nogi. Uważał, że zazdroszczą mu sukcesu, samochodu i atrakcyjności. Jak dziecko.”

Swoją postawą i zachowaniem okazuje arogancję i wyniosłość.

„Myślałam, że zapadnę się pod stół, kiedy będąc na parapetówce u znajomych zarabiających bardzo przeciętnie opowiadał o domu, który planuje (dla nas) wybudować. Rzekomy dom miał mieć milion metrów i basen. Oblewaliśmy mieszkanie, które miało 50m u małżeństwa z dwójką dzieci.”

Biedny on, biedna ona

Z tych historii wyłania się obraz człowieka bez serca, co nie do końca jest prawdą. Narcyzi cierpią przez większość swojego życia. Początku ich problemów upatruje się w dzieciństwie i braku emocjonalnych więzi z matką. Przez życie idą pełni obaw i lęku, że któregoś dnia zobaczą prawdziwych siebie, czyli niedoskonałych. Za wszelką cenę nie chcą dopuścić do tego, by ktokolwiek dostrzegł, że nie są idealni, a każda bliska relacja z kobietą niesie za sobą takie zagrożenie. Pragną sprawować nad nią kontrolę, tym samym mając kontrolę nad całą sytuacją.

Jeśli czują się zagrożeni odchodzą i upatrują na swojej drodze kolejną ofiarę, która jak można się spodziewać bez większych problemów da się uwieść. I tak całe życie. Kolejne nieudane związki, za których rozpad winę ponoszą rzecz jasna byłe partnerki niezdolne prawdziwie i dobrze kochać. Samotność staje się przekleństwem, ale nie można się do niej przyznawać i nie można pozwolić sobie na spotkanie się z samym sobą.

Co robić?

Jeśli ma się siłę – uciekać. Jeśli nie, poszukać wsparcia u specjalisty, który pomoże zmierzyć się z problemem. Narcyzi pozostawiają po sobie zgliszcza, bo nie wnoszą w życie kobiet dobrej miłości. Z prostej przyczyny – nie wiedzą czym jest dobra miłość i w sumie ciężko ich za to winić. Niektórym z nich udaje się w trakcie psychoterapii odnaleźć i zrozumieć siebie. Niestety, nielicznym. Podsumowując, w taki związek wchodzi się na własne ryzyko, a ryzyko jest ogromne i warto mieć tego świadomość.

Skąd właściwie biorą się przypadki takich mężczyzn? Odpowiadam TUTAJ

 

 

Barbara Strójwąs
Mam na imię Basia i jestem psychologiem miłości. Piszę dla singielek, żon, partnerek i rozwódek o związkach, mężczyznach, randkach, seksie i rozstaniach. Uczę tysiące kobiet jak znaleźć miłość i tworzyć udany związek.
czytaj więcej

Nasz bestseller!

Karty dla par

Dodaj do koszyka

Z tej samej kategorii

Zobacz także:

Sprawdź instagrama!

Instagram

Dołącz do ponad 150 tysięcy osób, zaobserwuj mój profil na Instagramie.

obserwuj
X